miepaj miepaj
214
BLOG

Nieuniwersalny kod, uniwersalna teoria (cz. 1)

miepaj miepaj Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Michał Ostrowski

Nieuniwersalny kod, uniwersalna teoria *
(cz. I)
 
 
Ludowa mądrość a ewolucja

W ludowej mądrości, dotyczącej przewidywania pogody, istnieje stare przysłowie, które zawsze się sprawdza. Brzmi ono: Na świętego Hieronima jest pogoda lub jej ni ma. Mądrościom ludowym można wybaczyć tego typu „prognozowanie” pogody. Co jednak począć, jeśli logika argumentacji wielu ewolucjonistów sprawia wrażenie, jakby i im przyświecało to przysłowie? Wspinając się na poziom terminologii metodologów nauki, sytuacja taka jest określana jako uodparnianie teorii na falsyfikację, czyli czynienie jej niefalsyfikowalnej. Na „uodparnianie” teorii ewolucji na falsyfikację zwrócił już uwagę wybitny metodolog nauki i filozof, Karl Popper. [1] W uproszczeniu polega to na tym, że przewidywania teorii ewolucji nie muszą być specjalnie zgodne z nowymi odkryciami. Gdy przewidywania owe są zgodne z takimi odkryciami, potwierdza to, oczywiście, teorię ewolucji. A co, gdy nie są zgodne? Wtedy... też potwierdza to teorię ewolucji. W takiej sytuacji ewolucjoniści odwołują się do hipotez ad hoc, tworzą pomocnicze hipotezy pozwalające neutralizować nowe a niewygodne fakty, lub po prostu, jak gdyby nigdy nic, zmieniają poprzednie przewidywania teorii ewolucji.
 
Przykładem owego uniezależniania teorii ewolucji od nowych odkryć jest np. teoria naruszanej równowagi, stworzona w połowie lat 70-tych XX wieku przez Stephena Jaya Goulda i Nilesa Eldredge’a. Neutralizowała ona – zaskakujący dla neodarwinistów – brak w kopalnym zapisie form przejściowych pomiędzy poszczególnymi gromadami. Dzięki tej hipotezie teoria ewolucji mogła uniezależnić się od kopalnego zapisu. Gdy zapis kopalny potwierdza opowieść o stopniowej transformacji gatunków w inne – świadczy za ewolucjonizmem. Gdy zaś nie potwierdza, też świadczy za ewolucjonizmem – bo właśnie teoria naruszanej równowagi przewiduje, że znajdywanie form pośrednich będzie skrajnie trudne.
 
Innym przykładem jest przewidywanie, dotyczące ostatniego wspólnego przodka wszystkich form życia i pokrewieństw ewolucyjnych. Wedle wcześniejszych ewolucyjnych poglądów, filogenetyczne drzewo wyrasta z jednej, pojedynczej komórki nazywanej LUCA (Last Universal Common Ancestor). Gdy jednak dane molekularne podważyły to przekonanie, szybko dostosowano ewolucjonistyczne koncepcje do nowych odkryć: oto wspólny przodek nie był wcale konkretnym organizmem z jedną linią rozwojową, lecz był to ewoluujący jako całość konglomerat rozmaitych luźno powiązanych komórek, które swobodnie wymieniały się genami (zjawisko znane jako poziomy transfer genów – HGT). [2] W ten sposób, gdy badania molekularne potwierdzają zakładane ewolucyjne pokrewieństwa, jest to konfirmacja ewolucyjnych przewidywań. A gdy nie potwierdzają takich pokrewieństw, też jest to konfirmacja ewolucyjnych przewidywań, bo wtedy właśnie miał miejsce poziomy transfer genów. Nic dziwnego, że Don Batten ironicznie stwierdził, powtarzając tę sentencję za C.S. Lewisem, [3] że ewolucjoniści ze swoimi oponentami próbują grać w interesującą grę: „Orzeł – ja wygrywam, reszka – ty przegrywasz”. [4]
 
W artykule tym udokumentujemy kolejny jaskrawy przykład dopasowywania teorii ewolucji do nowo poznawanych faktów: mianowicie zaskakującą woltę ewolucjonistów w kwestii uniwersalności genetycznego kodu.
 
O tym, jak uniwersalny kod genetyczny teorię ewolucji potwierdzał

Nie tak dawno uniwersalność genetycznego kodu była powszechnie uważana za bardzo ważne przewidywanie i potwierdzenie teorii wspólnego pochodzenia. Argument ten pojawił się około połowy lat 60-tych XX wieku, wraz z coraz lepszym poznawaniem struktury i funkcji tego kodu. Rozpatrzmy, przykładowo, ewolucjonistyczny podręcznik do biologii, zatytułowany The Problems of Evolution. Jego autorem jest znany zoolog, Mark Ridley. W pierwszym rozdziale tej książki, pt. „Czy ewolucja jest prawdziwa?”, Ridley argumentuje, że wspólne pochodzenie przewiduje uniwersalność genetycznego kodu. Jego sformułowanie tego argumentu odzwierciedla tuziny podobnych argumentów obecnych w biologicznej literaturze od lat 60-tych do połowy lat 80-tych XX wieku:
 
"Doskonały przykład uniwersalnej homologii to kod genetyczny. (...) Uniwersalność tego kodu jest łatwa do zrozumienia, jeśli każdy gatunek pochodzi od wspólnego przodka. Każdy kod używany przez wspólnego przodka mógł być w procesie ewolucyjnym zachowany. Mógł on być zachowany, ponieważ każda zmiana w nim mogłaby być niszcząca. Pojedyncza zmiana mogła sprawić, że wszystkie białka w organizmie, doskonalone od milionów lat, byłyby syntetyzowane wadliwie, wskutek czego żaden taki organizm nie mógłby przeżyć. To byłoby jak próby komunikowania się, ale z pomieszanymi tu i tam w alfabecie literami; jeśli przykładowo zmienicie każde „a” na „x” i spróbujecie mówić do ludzi, nie zrozumieją oni z tego wiele. Jeśli więc wszystkie gatunki pochodzą od wspólnego przodka, spodziewamy się, że kod genetyczny jest uniwersalny." [5]
 
Z taką samą pewnością referował sprawę Bernard Davis:
 
"Gdyby organizmy powstały niezależnie, mogłyby one do łączenia 64 trójnukleotydowych kodonów z 20 aminokwasami perfekcyjnie używać różnych kodów, jeśli jednak organizmy pochodzą od wspólnego przodka, każda zmiana w tym kodzie mogła być szkodliwa, ponieważ od razu doprowadziłaby do zmiany zbyt wielu białek. Stąd znajdowanie tego samego kodu w mikrobach, roślinach i zwierzętach (z wyjątkiem niewielkich różnic w wewnątrzkomórkowych organellach) spektakularnie potwierdza mocne ewolucyjne przewidywania." [6]
 
Sprawa była więc jasna. Teoria ewolucji „mocno przewidywała” uniwersalność genetycznego kodu, ponieważ ma on być dziedziczony od wspólnego przodka i jednocześnie ewolucyjnie silnie konserwowany, ponieważ nawet niewielkie w nim zmiany mogłyby mieć fatalne konsekwencje dla jego funkcjonalności. Znajdowanie więc tego samego kodu w żyjących organizmach było odtrąbione w naukowej i popularnej literaturze jako kolejny tryumf teorii ewolucji.
 
Jednak, niedługo po opublikowaniu wspomnianej wyżej książki Ridleya, nad uniwersalnością genetycznego kodu zaczęły zbierać się czarne chmury. Ewolucyjny biolog, Brian Charlesworth, recenzujący podręcznik Ridleya, ostrzegł czytelników, że Ridley „nie był zaznajomiony z najnowszymi aspektami ewolucji”, włączając w to kod genetyczny. Argument z kodu genetycznego przytoczony przez Ridleya mocno zmartwił Charleswortha, ponieważ:
 
"Otwiera kreacjonistom drzwi przez zapewnienia, że genetyczny kod jest uniwersalny, podczas gdy wiadomo teraz, że niewielkie odstępstwa od standardowego kodu zdarzają się w mitochondriach i w Mycoplasma." [7]
 
Dlaczego nagle „mocne potwierdzenie teorii ewolucji” zaczęło „otwierać kreacjonistom drzwi”?
(dok. nastąpi)


* Opracowano na podstawie artykułów: „Reply To Kenneth Miller On The Genetic Code”, Discovery Institute; http://tiny.pl/h3hgw oraz Paul Nelson and Jonathan Wells, „Is Common Descent an Axiom of Biology?”, 15 June 1993; http://tiny.pl/h3hgc.
 
[1] Obszerną analizę tego problemu przeczytać można w rozdziale IV monografii Kazimierza Jodkowskiego, Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizmkreacjonizm, Realizm, Racjonalizm, Relatywizm, UMCS, Lublin 1998, s. 203-318, http://tiny.pl/qjjdm i w artykule tego samego autora: „W poszukiwaniu twardego jądra ewolucjonizmu”, Filozofia Nauki 2001, Rok IX, nr 2 (34), s. 7-18, http://tiny.pl/qvwjd.
 
[2] Zob. Pierre Jerlström, „Czy ewolucyjne drzewo przekształca się w kreacjonistyczny sad?”, Na Początku... lipiec-sierpień 2000, nr 7-8 (131-132), s. 233-239.
 
[3] A właściwie za Krętaczem, który pouczając Piołuna – swego diabelskiego bratanka, młodego kusiciela w służbie wśród ludzi, odkrywał przed nim tajniki dobrej argumentacji: „Nie omieszkaj posłużyć się argumentacją w stylu: „«reszka – ja wygrywam, orzeł – ty przegrywasz»” (Clive Staples Lewis, Listy starego diabła do młodego, PALABRA, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1993, s. 144). Przyznać trzeba, że ewolucjoniści bardzo głęboko rozumieją (i stosują) myśl Krętacza.
 
[4] Don Batten, „Teoria przerywanej równowagi”, Na Początku... wrzesień-październik 2000, nr 9-10 (133-134), s. 282 [260-282].
 
[5] Mark Ridley, The Problems of Evolution, Oxford University Press, Oxford 1985, s. 10-11, podkreślenie dodane.
 
[6] Bernard Davis, „Molecular Genetics and the Foundations of Evolution”, Perspectives in Biology and Medicine 1985, vol. 28, s. 256, podkreślenie dodane.
 
[7] Brian Charlesworth, „Darwinism is alive and well”, review of The Problems of Evolution, New Scientist 11 July 1985, s. 58.
miepaj
O mnie miepaj

Nieformalny przewodniczący Grupy Inicjatywnej Polskiego Towarzystwa Kreacjonistycznego (1993-1995), pierwszy przewodniczący Towarzystwa (w latach 1995-1998), redaktor naczelny organu Towarzystwa "Na Początku..." od 1993 roku do 2006 oraz (po zmianie tytułu) "Problemów Genezy" od 2013-.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie