miepaj miepaj
192
BLOG

Wielka metafizyczna opowieść nauki (cz. VIII)

miepaj miepaj Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Phillip E. Johnson
 
Wielka metafizyczna opowieść
 
nauki (cz. VIII)
 
 
 

 

Dostarczanie ideologom platformy w sferze edukacji publicznej nadaje nielubianym przekonaniom coś w rodzaju oficjalnego certyfikatu legalności wraz z publicznymi zasobami rekrutacyjnymi (wyjaśnia to, dlaczego wielokulturowi, feministyczni i gejowscy liberałowie zdobyli takie znaczenie pojawiając się na każdym poziomie edukacji). Dlatego zezwalanie na pokaz filmów Dobsona wieczorami w ramach spotkań „marginalnych grup” raz na jakiś czas jest względnie niegroźne. Przyjęcie tego filmu do oficjalnego programu nauczania szkoły średniej stanu Nowy York stanowiłoby znak rewolucji kulturowej, nawet jeśli program ten zawierałby także inne filmy wyrażające odmienny punkt widzenia.
 
Przyjęcie określonej filozofii religijnej nie znaczy, że konkurencyjne filozofie są zakazane, ale że są odsunięte na margines, w obręb życia prywatnego. Marginalizacja jest najbardziej skuteczna, gdy formalne działania rządowe są uzupełniane różnymi działaniami zastraszającymi prowadzonymi przez takie pozarządowe jednostki jak media. Dobrym przykładem jest medialna wrzawa dotycząca „kreacjonistycznej” polityki wyłonionej w lokalnych wyborach Komisji Okręgu Szkolnego Vista w hrabstwie San Diego w Kalifornii. [1]
 
Przed 1989 rokiem oficjalna polityka Stanowej Komisji Edukacyjnej Stanu Kalifornia po prostu zakazywała „dogmatycznego” nauczania jakiejkolwiek naukowej teorii. Była to postawa, która zniechęcała redagujących podręczniki do takiego akcentowania ewolucji, jakie wielu nauczycieli przedmiotów przyrodniczych uważałoby za stosowne. W 1989 roku nauczyciele nauk przyrodniczych przekonali komisję stanową do nowej polityki odnośnie nauczania tych przedmiotów. Nie odnosząc się bezpośrednio do teorii ewolucji polityka ta zachęcała wydawców podręczników i nauczycieli, by mocniej podkreślali akceptowane doktryny naukowe i przesuwali wszelkie nienaukowe tematy, takie jak boskie stworzenie, ostateczne cele i pierwsza przyczyna fizycznego Wszechświata na zajęcia z literatury i nauk społecznych.
 
Gdy wybory do komisji szkolnej Okręgu Vista wygrali konserwatywni chrześcijanie, przejęli oni język bezpośrednio z ustaw polityki stanowej z 1989 roku i użyli go w ich własnej lokalnej polityce, stwierdzając że: „dyskusje o Boskim stworzeniu, ostatecznych celach czy pierwotnych przyczynach [‘dlaczego’] powinny być włączone we właściwym momencie do zajęć z nauk historyczno-społecznych lub do programu zajęć z języka angielskiego” (ale nie do zajęć z nauk przyrodniczych). Nowa lokalna polityka popierała „odkrywanie i dialog” na temat „naukowych świadectw, stanowiących wyzwanie dla jakiejkolwiek teorii naukowej” i stwierdzała, że „żaden uczeń nie powinien być zmuszany do wiary czy akceptowania jakiejkolwiek teorii objętej programem nauczania.”
 
Polityka Visty wydawała się zgodna ze stanowymi wytycznymi, a reprezentant komisji stanowej przyznał, że konflikt mógłby mieć miejsce tylko wtedy, gdyby polityka lokalna w praktyce promowała chrześcijański punkt widzenia, zamiast równo traktować podejście wszystkich religii. W rzeczywistości komisja stanęła wobec tak wielkiej wrogości ze strony związków nauczycielskich, że polityka ta odniosła niewielki skutek. Mimo to prasa, radio i telewizja przedstawiała politykę okręgu Vista jako przeciwstawianie się wytycznym stanowym i jako ukrytą próbę uniknięcia standardów konstytucyjnych przez wprowadzanie „tylnymi drzwiami” kreacjonizmu biblijnego (o którym nie było żadnej wzmianki w lokalnej polityce).
 
Podstawę dla tego obrazu stanowił fakt, że członkowie lokalnej komisji byli znani jako sympatycy kreacjonistycznego punktu widzenia, z czego, jak uznano, musi wynikać, że są motywowani pragnieniem, aby to ujęcie było traktowane poważnie. Perspektywa, że może się to powieść, była dla obrońców modernizmu na tyle alarmująca, że ogólnokrajowe, a nawet międzynarodowe media zainteresowały się bardzo tym lokalnym konfliktem. Wpływowy Los Angeles Times przeprowadził kampanię w artykułach redakcyjnych oraz w wiadomościach. Żywą krytykę komisji okręgu Vista zaprezentowano także w artykułach przysłanych aż z Londynu. Jak stwierdził w książce The Creationists historyk, Ronald Numbers, postawa elit edukacyjnych wobec kreacjonizmu może być uogólniona następująco: „Musimy zatrzymać tych drani!” W tej sprawie kampania ta powiodła się i obwiniani członkowie komisji szkolnej zostali pokonani w następnych wyborach.
 
Postawa elit rozpatrywanych przez Numbersa wyraźnie wskazuje, że modernistyczna kultura uznaje kreacjonizm – w odróżnieniu od, powiedzmy, mistycyzmu New Age w wydaniu Shirley MacLaine – za naprawdę groźny. Problemem nie jest stanowisko fundamentalistów polegające na dosłownym odczytaniu szczegółów Księgi Rodzaju – ujęcie to łatwo zmarginalizować. Problemem jest ogólniejsza doktryna, stwierdzająca, że w taki czy inny sposób nasze istnienie nastąpiło za sprawą Boga, który nadał mu cel i troszczy się o to, co robimy. Zdecydowana większość Amerykanów przynajmniej twierdzi, że wierzy w takiego Boga i gdyby taka wiara miała pojawić się jako poważny kandydat do uczestnictwa w życiu intelektualnym, niosłoby to ze sobą poważne konsekwencje. Jeśli Bóg jest czymś więcej niż tylko mitem czy metaforą, wtedy kultura modernistyczna ignoruje coś naprawdę ważnego, a jej rządząca filozofia może się znaleźć w poważnych tarapatach.
 
Z drugiej strony obrońcy modernizmu nie mogą otwarcie zakazać wyznawania teizmu nie popadając jednocześnie w sprzeczność z ich własnym zobowiązaniem do przestrzegania wolności wypowiedzi i nieskrępowanych badań intelektualnych. Dyskurs modernistyczny posługuje się odpowiednimi semantycznymi narzędziami, jak przyszywanie teizmowi etykietki „religia,” a naturalizmowi – „nauka”, które powstrzymują rozpoczęcie się niebezpiecznej debaty nad podstawowymi założeniami. Jak pokazałem w poprzednim rozdziale, metody te stają się jednak widoczne po bliższym przyjrzeniu się, któremu sprzyja pojawienie się otwartej dyskusji. Najlepszą obroną dla naturalistycznych modernistów jest zagwarantowanie, by taka debata w ogóle nie zaistniała.
 
Błędem byłoby jednak uznawać, że rządy modernistów mają charakter jakiegoś spisku agnostyków, stosujących podstępne techniki, mającego zapewnić im rządzenie Stanami Zjednoczonymi. Modernizm nie jest spiskiem, lecz sposobem myślenia uznawanym za oczywisty nie tylko przez agnostyków, ale także przez miliony ludzi uważających siebie za teistów, którzy jednak przyjęli do pewnego stopnia modernistyczny sposób myślenia o teizmie. W rzeczywistości władza modernizmu opiera się w znacznej mierze na milczącej akceptacji teistów dla przesłanek modernizmu. Można sprawić, że argumenty za modernizmem będą tak mocne, że podważanie modernizmu jako publicznej filozofii może teistom wydawać się jałowe i samodestrukcyjne.

(c.d.n.)


[1] Reprezentatywny artykuł na temat tego sporu jest autorstwa Michaela Granberga: „Vista Board OKs Teaching of Creationism”, Los Angeles Times, August 14, 1993, s. A1. Oto wstępne wersy tego artykułu:
Bojowa i prężna większość chrześcijańskiej prawicy w komisji okręgu szkolnego Vista osiągnęła to, co od miesięcy obiecywali jej trzej członkowie: formalne umożliwienie nauczania kreacjonizmu w szkołach publicznych tego miasta.
Komisja uczyniła to buntując się wobec stanowych wytycznych edukacyjnych i wobec jej własnego skonfliktowanego stowarzyszenia nauczycieli, po skargach wielu rodziców i uczniów okręgu hrabstwa San Diego w czasie emocjonującego spotkania publicznego w czwartkowy wieczór, który ciągnął się jeszcze po północy.
Głosami 3 do 2, komisja zarządziła, że „dyskusje o boskim stworzeniu, ostatecznych celach czy pierwotnych przyczynach (‘dlaczego’) powinny być włączone we właściwym momencie do zajęć z nauk historyczno-społecznych lub do programu zajęć z języka angielskiego.”
Nowa polityka uprawomocnia „odkrywanie i dialog” na temat „naukowych świadectw, stanowiących wyzwanie dla jakiejkolwiek teorii naukowej” i ustanawia, że „żaden uczeń nie powinien być zmuszany do wiary czy akceptowania jakiejkolwiek teorii objętej programem nauczania.”
Przewodnicząca komisji, Deidre Holliday, która jest przywódczynią większości, powiedziała, że zmiana ta pojawiła się jako odpowiedź na żądania wyborców. „Ludzie wciąż pytali: ‘Dlaczego w szkole nie można nauczać kreacjonizmu? Dlaczego ewolucji naucza się jako faktu?’ Głosy te były coraz donośniejsze, więc postanowiliśmy coś zrobić. Obecnie kreacjonizm jest u nas nauczany na równej stopie z teorią ewolucji.”
Polityka ta, która wchodzi w życie od zaraz, grozi dalszym podziałem społeczności tego 76-tysięcznego miasta, której konserwatywna większość głosowała w listopadowych wyborach na fundamentalistów.
 „Nie dajcie się zmylić – nauczanie kreacjonizmu jest nielegalne. Będziemy się procesować,” powiedziała członek komisji, Linda Rhoades, która wraz z innym członkiem komisji, Sandee Carter, tworzy dwuosobową mniejszość, która wytrwale – acz bezskutecznie – sprzeciwia się życzeniom pozostałej trójki.
Ale w piątek po południu widoczne było poparcie uczniów zgromadzonych w Vista Recreation Center, w miejscowej kręgielni. Tom Turner, lat 14, który zacznie w tym roku uczęszczać do Vista High School stwierdził: „Uważam, że jeśli mogą nauczać teorii ewolucji, to powinni także prezentować opinie na temat Biblii.” Tom opisał swoją rodzinę jako chrześcijańską i należącą do kościoła baptystów.
Tim Hickey, 14 lat, uczeń Roosevelt Middle School, zgadzał się z tą opinią. „To prawda – więc powinni mieć możliwość nauczania jej” – tak powiedział o biblijnej historii stworzenia, w której Bóg stwarza świat w ciągu siedmiu dni. „Bez żadnych wątpliwości jest to prawda.”
Zaalarmowani wynikiem głosowania reprezentanci American Civil Liberties Union powiedzieli, że rozważają wszczęcie procesu i uczynią to natychmiast, jak tylko któryś z nauczycieli zacznie na zajęciach uczyć biblijnego kreacjonizmu.
Część oburzonych obywateli po raz pierwszy w piątek wypowiadała się na temat bezpośredniej możliwości podjęcia akcji zmierzającej do odwołania trzyosobowej większości. Susie Lange, rzecznik Stanowego Wydziału ds. Edukacji w Sacramento, wyraziła uwagę, że komisja wprowadziła nauczanie kreacjonizmu „tylnymi drzwiami” przez dyskutowanie go na zajęciach z historii i przedmiotów humanistycznych – nie zaś na zajęciach z nauk przyrodniczych.
Dodała, że jest to pierwszy przypadek podjęcia takiego kroku przez jakąkolwiek radę szkolną w Kalifornii.
Lange powiedziała, że stanowi urzędnicy do spraw szkolnictwa będą „uważnie przyglądać się sytuacji” i sprawdzać, czy komisja wprowadza podręczniki promujące nauczanie chrześcijańskie zamiast przedstawiania naukowych poglądów na temat wszystkich religii.
 „Zagrożone jest prawo na mocy konstytucji chroniące przed promowaniem jednej religii”, stwierdziła Lange. „Oprócz tego, jeśli będą promowali tylko jedne ujęcie religijne, to naruszą ramy programowe nakreślone przez Stanową Komisję Edukacji.”
Lange stwierdziła, że skierowanie sprawy do sądu „będzie środkiem przymusu podjętym w ostateczności.” Jeśli edukacyjni urzędnicy stanowi odkryją fakty, świadczące o tym, że szkoły w Vista „promują chrześcijaństwo, zawiadomimy je o naszych zamiarach powstrzymania ich.”
Powiedziała, że Stanowa Komisja Edukacyjna nie dysponuje środkami przymusu, ale może wnieść petycję do Senatu Stanowego o obcięcie funduszy dla okręgu Vista. Bardziej prawdopodobną reakcją byłoby wszczęcie procesu sądowego przez komisję stanową. Gdyby wprowadzenie tej [nowej] polityki niosło ze sobą szerszy skutek podsycania dyskusji na temat wszystkich ujęć religijnych, zamiast promowania jednej kosztem innych – stwierdziła Lange – wtedy ani Stanowa Komisja Edukacyjna, ani sądy nie będą protestować.
Tom Conry, przewodniczący Stowarzyszenia Nauczycieli okręgu Vista, który mocno sprzeciwiał się tej polityce, powiedział, że nauczyciele „i tak będą dalej uczyli tego, co zawsze” – otwarcie buntując się przeciw trzyosobowej większości.
 „W żadnym razie nie jesteśmy zadowoleni z większości w komisji” powiedział Conry.
Bardzo dobrze poinformowany czytelnik zauważyłby w tej historii, że rada okręgu szkolnego Vista nie zrobiła niczego niezgodnego z prawem czy z zasadami kształcenia. Stanowisko Rady Stanu Kalifornia do spraw Polityki Edukacyjnej o Nauczaniu Nauk Przyrodniczych, o łamanie którego Los Angeles Times wielokrotnie oskarżał radę okręgu szkolnego Vista, zawiera następujące klauzule:
2. Dyskusje nad wszelkimi naukowymi faktami, hipotezami czy teoriami odnoszącymi się do początków Wszechświata, Ziemi i życia [tego „jak” to się stało] są właściwe dla programu nauczania nauk przyrodniczych. Dyskusje o boskim stworzeniu, ostatecznych celach czy pierwszych przyczynach [„dlaczego”] są właściwe w programie nauczania nauk historycznych i społecznych oraz języka angielskiego.
3. Niczego w naukach przyrodniczych czy jakichkolwiek innych nie należy nauczać dogmatycznie. Dogmat jest systemem przekonań, który nie podlega naukowym badaniom i możliwości odrzucenia. Wymuszanie przekonań jest niezgodne z celem kształcenia; celem tym jest rozwijanie zdolności rozumienia.
Członkowie rady szkolnej Vista zawinili w tym, że zwracali uwagę na tekst stanowiska zamiast na jego podtekst. (Patrz rozdział 9 tej książki [Reason in the Balance], gdzie omówiony jest „podtekst pogardy” stosowany przez modernistów względem kreacjonizmu.) Koalicja nauczycieli przyrody i dziennikarzy reprezentowanych przez Los Angeles Times rozumiała, że twierdzenia dotyczące polityki edukacyjnej uznają, że teorię naturalistycznej ewolucji należy nauczać jako faktu, bez zezwolenia na jakiekolwiek odstępstwa w szkole, a wymuszanie przekonań na ten temat jest tym, o co chodzi w nauczaniu nauk przyrodniczych. Paragraf numer 2 przedstawiony powyżej według nich oznacza, że „kreacjonizm” – pogląd, zgodnie z którym Bóg jest stwórcą – może być nauczany na zajęciach z literatury i przedmiotów społecznych jako odrzucony, przednaukowy mit, a nie jako możliwa do utrzymania intelektualna koncepcja. Dla modernistów „nauka” – to jest metafizyczny naturalizm – nie jest „dogmatem,” ale samym fundamentem racjonalności.
Ludzie zachęceni przez takie „wiadomości” i przez związki nauczycieli tłumnie brali udział w spotkaniach komisji szkolnej zmuszając większość komisji do obrony przed oskarżeniami, bazującymi przeważnie na spekulacjach dotyczących ich intencji. Media donoszące o tym sporze zgodnie powtarzały repertuar oskarżeń, podżegając konflikt, a następnie obwiniając stanowiących większość w komisji szkolnej o dzielenie społeczności. Ostatecznie kampania mediów okazała się skuteczna, bowiem obwiniani członkowie stracili swoje miejsca w następnych wyborach. Przegląd tych wypaczonych przez prasę omówień sporu dotyczącego komisji szkolnej Vista został dokonany przez reportera zaznajomionego ze sprawami tej społeczności: Randy Doting, „Wroning the Right”, Columbia Journalism Review, March/April 1995, s. 17.
miepaj
O mnie miepaj

Nieformalny przewodniczący Grupy Inicjatywnej Polskiego Towarzystwa Kreacjonistycznego (1993-1995), pierwszy przewodniczący Towarzystwa (w latach 1995-1998), redaktor naczelny organu Towarzystwa "Na Początku..." od 1993 roku do 2006 oraz (po zmianie tytułu) "Problemów Genezy" od 2013-.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie