miepaj miepaj
444
BLOG

Dogmaty biologii molekularnej w kryzysie (1)

miepaj miepaj Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Michał Ostrowski

Dogmaty biologii molekularnej w kryzysie * (1)

 

            Nauka tzw. głównego nurtu nie jest całkowicie ślepa na implikacje niektórych faktów, implikacje podważające niektóre ustalone biologiczne przekonania bazujące na naturalizmie i materializmie. Oczywiście, nie jest to jeszcze poziom, jaki byśmy jako kreacjoniści oczekiwali, ale – zgodnie ze starym przysłowiem – lepszy rydz niż nic. Sprawa jest poważna, dotyczy bowiem kwestionowania dogmatów. Oczywiście, nie dogmatów wiary, ale dogmatów biologii. Ktoś może się zdziwić, że w empirycznej nauce mogą funkcjonować dogmaty, ale sami biologowie chętnie posługują się takim pojęciem. Co jednak sprawiło, że biologowie pożyczyli od teologów religijną nomenklaturę do opisywania swoich koncepcji? Cofnijmy się o kilkadziesiąt lat.

            Gdy w 1953 r. James Watson i Francis Crick odkryli strukturę podwójnej helisy DNA, rozwikłanie „zagadki życia” wydawało się być na wyciągnięcie ręki. Wrażenie to spotęgowało się, gdy okazało się, że mechanizmy dziedziczenia mają właśnie genetyczną podstawę. Bazując na tym kolejne pokolenia biologów sformułowały tzw. centralny dogmat biologii molekularnej, czyli uniwersalne zasady kodowania i realizowania informacji genetycznej. Istotą tego dogmatu jest przekonanie, że przepływ informacji genetycznej jest jednokierunkowy i nieodwracalny i odbywa się on w schemacie: od DNA przez RNA do białek.

Centralny dogmat biologii molekularnej mówi, że przepływ informacji genetycznej jest jednokierunkowy – od DNA przez RNA do białek.

            Czyli symboliczna informacja zakodowana w DNA przepływa za pośrednictwem RNA i zamieniana jest na konkretne łańcuchy białkowe. Centralny dogmat biologii molekularnej dostarcza molekularnego wyjaśnienia braku możliwości dziedziczenia cech nabytych. Jeżeli darwinowski rezultat używania i nieużywania prowadzi do zmiany białka w jakimś organizmie, to taka zmiana nie może być przekazana potomstwu, bo dziedziczone jest jedynie DNA. Koncepcja „samolubnego genu”, rozwinięta przez Richarda Dawkinsa jeszcze bardziej dowartościowała DNA, czyniąc z niego główny podmiot ewolucji.

            Jednak na tym klarownym obrazie dosyć szybko zaczęły pojawiać się pęknięcia. Choć informacje o tych problemach zasadniczo nie wydostawały się poza grono specjalistów, najwyraźniej sytuacja zaczyna się powoli zmieniać: nad kiepską kondycją centralnego dogmatu biologii molekularnej i genowego determinizmu zaczynają pisać pisma popularne. O tym właśnie traktuje artykuł w Polityce autorstwa Mieczysława Chorążego, byłego kierownika Zakładu Biologii Nowotworów Centrum Onkologii w Gliwicach.

            Autor zaczyna od zacytowania informacji, która go musiała nieco zirytować:

„Między myszą a człowiekiem nie ma większych różnic” – przeczytałem w jednej z gazet po doniesieniach o ustaleniu sekwencji DNA myszy. Myślę, że jednak są. Tłumaczenie różnic między człowiekiem a myszą wyłącznie niewielkimi różnicami w liczbie genów jest uproszczeniem.

            Chorążemu chodzi o zsekwencjonowanie genomu myszy, które okazało się kolejnym zaskoczeniem. Nie dość, że liczba genów u człowieka okazała się daleko mniejsza niż do niedawna przypuszczano, nie dość, że różnice w DNA pomiędzy bardzo zróżnicowanymi organizmami okazały się bardzo niewielkie, to na domiar złego genom myszy okazał się w 99% podobny do ludzkiego. Czyli w podobnym procencie jak genom szympansa. Jeśli na bazie tak podobnego genomu mogą powstawać tak różne fenotypy, można postawić zasadne pytanie, czy rzeczywiście to DNA determinuje różnice pomiędzy poszczególnymi organizmami. Ten sam problem stawia Chorąży zachęcając do „nieco innego postrzegania biologii”:

Fakt, że blisko 99 proc. ludzkich genów jest takich samych jak u myszy, że człowiek ma nawet geny odpowiadające za wyrastanie ogona, że różnica między ludzkim i szympansim DNA wynosi zaledwie 1 proc., powinien jedynie inspirować naukowców do nieco innego postrzegania biologii. Nasze jej pojmowanie w ostatnich kilku dziesiątkach lat było wyraźnie genocentryczne.

Chorąży wyjaśnia na czym polegał ów genocentryzm:

Determinizm genetyczny głosi, że geny są odpowiedzialne za wszelkie morfologiczne i fizjologiczne cechy organizmów żywych (w tym także wyższe funkcje układu nerwowego człowieka). Z chwilą odkrycia DNA jako materialnego nośnika informacji genetycznej zakodowanej w sekwencji nukleotydów i strukturze genów sformułowano parę dogmatów, które w miarę gromadzenia i pogłębiania wiedzy o molekularnej strukturze i funkcji komórek oraz organizmów żywych wymagają rewizji.

Autor przedstawia następnie listę dogmatów, które znalazły się pod ostrzałem herezji.

(c.d.n.)


            * Na marginesie artykułu Mieczysława Chorążego, „Dlaczego nie mamy ogona”, Polityka 2003, nr 10 (2391).

miepaj
O mnie miepaj

Nieformalny przewodniczący Grupy Inicjatywnej Polskiego Towarzystwa Kreacjonistycznego (1993-1995), pierwszy przewodniczący Towarzystwa (w latach 1995-1998), redaktor naczelny organu Towarzystwa "Na Początku..." od 1993 roku do 2006 oraz (po zmianie tytułu) "Problemów Genezy" od 2013-.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie